Wywiad z ekspertem – czy kary na hobby są skuteczne?

Wywiad z ekspertem

Agnieszka Nowak – Aktywny psycholog, logopeda od 10 lat. Pracowała w sądzie okręgowym jako biegły sądowy oraz w ośrodku rehabilitacyjno-opiekuńczym jako logopeda i psycholog oraz orzecznik-psycholog dla osób niepełnosprawnych. Obecnie pracuje w przedszkolu jako psycholog i logopeda oraz w ośrodku terapii i psychoterapii w Mysłowicach. W tym ośrodku będzie również udzielała darmowej pomocy psychologicznej dla wszystkich dzieci. Poza tym kończy kurs kwalifikacyjny na terapeutę środowiskowego. Prywatnie matka dwójki dzieci z całym wachlarzem emocji macierzyństwa od miłości po złości. 

– Dzień dobry, bardzo się cieszymy, że to właśnie z Panią możemy przeprowadzić dzisiejszy wywiad i w zasadzie pierwszy w naszej historii! Bardzo nam miło!  

– Dzień dobry! Mi również miło u Was gościć.

– Dzisiejszy temat „Czy kary na hobby są skuteczne?” pewnie w wielu domach jest poruszany. My nierzadko słyszymy, że rodzice stosują taką formę kar, a dzieci dopóki nie poprawią swojego zachowania czy ocen w szkole nie mogą uczęszczać na nasze zajęcia. Jednak nie każdy rodzic jest świadomy w jaki sposób oddziałuje to na dziecko i jakie niesie za sobą konsekwencje. 

Jako pełnoetatowa mama dwójki  dzieci, psycholog z wieloletnim doświadczeniem oraz logopeda może Pani rozwiać wiele wątpliwości dotyczących tej kwestii i pewnie zaskoczyć niektórymi odpowiedziami. Zatem zaczynajmy!  

wywiad z ekspertem, kary

Obecnie wychowanie, jak i konkretne metody wychowawcze to temat rzeka. Każda metoda ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Co Pani o tym sądzi?

Myślę, że temat wychowania i metod w nim stosowanych jest obszerny i obecnie bardzo chętnie poruszany. To dobrze! Bardzo ważne na wstępie jest podkreślenie, że każde dziecko jest inne, każdy rodzic i jego temperament jest inny, co samo w sobie daje nam prosty wniosek – każdy dobiera metody wychowawcze w zgodzie ze sobą i swoim przekonaniem o właściwości tych działań. Ale nie zapominajmy o najważniejszym – stosowane metody nie mogą w żadnym stopniu godzić w szacunek do dziecka.  

Czy stosowanie kar jest dobrą metodą wychowawczą?

Dziś, mając wiedzę większą niż nasi rodzice i dziadkowie, wiemy, że kara jest mało skuteczną metodą wychowawczą. Dziecko karane często nie wie za co jest kara, a jej wyznaczanie ma bardzo niską wartość edukacyjną dla dziecka, jeśli w ogóle jakąkolwiek ma. Głównym narzędziem obecnych czasów, które powinno być wykorzystywane w wszelakich konfliktach, problemach międzyludzkich, w tym również tych z udziałem dzieci, jest rozmowa i wzajemne tłumaczenie. Tyle o teorii, a co z praktyką? Życie nie jest kolorowe, a dzieci mamy od rana do wieczora bez możliwości wciśnięcia przycisku „STOP” z napisem „chwileczkę poczekajcie, mama i tata muszą odpocząć i się zregenerować” (śmiech).  

A więc teoretykami możemy być wszyscy, ale w praktyce już nie jest tak prosto i nie każde tłumaczenie daje pożądany efekt. Czy jest jakiś złoty środek wychowawczy, który może faktycznie zapobiec wprowadzaniu kar?

Są dzieci, które łatwiej przyswajają zasady, są również i takie, którym możemy je powtarzać codziennie i tłumaczyć, jednak pamięć zawodzi. Łatwo jest nam oceniać metody wychowawcze i działania innych rodziców, gdy nasze dziecko jest na ogół posłuszne, chętne do współpracy, a my wówczas mamy poczucie bycia ekspertem w rodzicielstwie. Jednak jak świat jest różnorodny, nasze dzieci również. Mam pełną świadomość, że nie każdy tłumaczeniem osiągnie cel w postaci odrobienia przez dziecko zadania w określonym czasie, posprzątania czy wykonania innych czynności. Lubię wówczas słowo konsekwencja, które często wykorzystuję w swojej pracy jak i we własnym domu. Myślę, że całkiem dobrym sposobem wraz z tłumaczeniem dziecku jest pokazanie możliwych konsekwencji tego co może nastąpić później, np. nie odrobienie lekcji w danym czasie poskutkuje tym, że wcześniej będziesz musiał wrócić z dworu, żeby odrobić zaległe zadanie, a twoi koledzy będą mogli jeszcze się bawić. Jasne przedstawienie sprawy powoduje, że dziecko dokonuje pewnego wyboru, a przynajmniej jest jego świadome i doświadcza jego konsekwencji. Co nie znaczy, że ominą nas efekty uboczne jego decyzji – płacz, bunt, rozczarowanie. Możemy wtedy być blisko i mu towarzyszyć – tyle albo aż tyle. Wychowanie dziecka to trudna droga, pełna wybojów, nowych strategii i emocji, które nam towarzyszą. 

Jak Pani, teraz jako rodzic, a nie specjalista, radzi sobie w sytuacji, w której zastosowanie kary jest jedyną możliwością?

Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie zabronił bajki w sobotę lub wyjścia z domu, do czasu posprzątania pokoju lub inaczej mówiąc ogarnięcia go do stanu oglądalności przez dziecko (śmiech). Wszyscy reagujemy, jak umiemy, każdy z nas jest poza rodzicem jeszcze zwykłym człowiekiem, z własnymi emocjami, problemami, złym lub dobrym dniem. Lubię używać terminu „wystarczająco dobry rodzic” – taki, który popełnia błędy, przyznaje się do nich i dalej stara się być dobrym w swojej roli.  

Jak każdy staram się jak mogę i to samo przekazuję innym. Również zadaję sobie ważne pytanie: Jak ważna jest sprawa dla mnie i dla dziecka, o którą toczymy przysłowiowy bój? Jeśli moje dziecko skrzywdziło kogoś, rozmawiamy o konsekwencjach, które go czekają i co będzie dalej, bo sprawa jest poważna i nie może zostać pominięta bez echa. Gdy jest to setny papierek po lizaku na ziemi to toczenie o niego boju kojarzy mi się z walką z wiatrakami. 

Ale odpowiadając na pytanie – tak, zdarza mi się w sytuacjach nagłych, mocno niepokojących stanąć w roli eksperta i wyznaczyć granicę, której nie wolno przekraczać i dać jasno do zrozumienia, że po jej przekroczeniu będą konsekwencje. Ważne, że sprawa jest postawiona jasno i granice również, które dla dzieci (paradoksalnie mimo ich protestów) są bardzo ważne – budują poczucie bezpieczeństwa i przynależności. A o sztywności tych granic, ich przesuwaniu i negocjowaniu możemy dyskutować i iść na kompromisy. Wychowanie to droga, ewolucja, nic nie stanie się w jednym momencie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dzieci jak i my uczymy się całe życie – my ich a oni nas.  

Czy kary na pasję, hobby, sporty są skuteczne?

Tak jak mówiłam wcześniej same kary są mało skuteczne i nie wnoszą do wychowania nic szczególnego, a już na pewno zabranianie robienia czegoś co dziecko kocha, na co czeka cały tydzień. Bo zadajmy sobie pytanie: Co to da? W zasadzie wywoła negatywne emocje, w tym rozżalenie, smutek, poczucie niesprawiedliwości, a dodatkowo np. zabronienie wyjścia na jazdę konną, tańce czy pływanie. To zmniejszy aktywność dziecka i może go zniechęcić do dalszego podejmowania wyzwań i pielęgnowania pasji. W dziecku raczej przez taką karę nie nastąpi nagła przemiana i przemyślenie sytuacji, że postąpiło źle, bo to może sprawić jedynie rozmowa, wyznaczenie granic i ustalenie wspólnych reguł. A zamiast słów, które w nas buzują w złości „Nie pójdziesz, nie możesz, będzie jak mówię”, można powiedzieć „Jest mi przykro i źle że tak postąpiłaś/eś, ale wiem, że taniec/pływanie jest dla Ciebie ważne i nie będę ci tego zabraniał. Jednak musimy dojść do porozumienia i jakiegoś rozwiązania po twoim powrocie, bo nie możemy tego tak zostawić”. 

Czy ograniczenie bądź zabranie dziecku na jakiś czas jego hobby może wpłynąć na sfery jego rozwoju, jak również na podejście dziecka do swojej pasji?

Myślę, że odpowiedzią na to pytanie może być postawienie się w roli dziecka i wyobrażenie sobie, że za popełnione przez nas błędy, ktoś nam zabrania robienia tego co lubimy, kochamy, co nas relaksuje. Już bym sama wolała obcięcie mi premii vs kieszonkowego (śmiech). Zabranianie hobby, tak jak mówiłam wcześniej, może dziecko zniechęcić do podejmowania aktywności,  budzić jeszcze więcej negatywnych emocji. Nie wspominając już o samych poznawczych, fizycznych i społecznych aspektach rozwoju, które są budowane podczas zajęć dodatkowych i są ważnym elementem wychowania.  

Już wiemy jak kary na pasję mogą wpłynąć na rozwój dziecka, a czy przy ich stosowaniu może ucierpieć relacja rodzic-dziecko?

Budowanie relacji z dzieckiem to proces długofalowy, na który składają się różne czynniki. Z teorii i praktyki wiemy, że stosowanie kar nie wpływa pozytywnie na rozwój dziecka ani na relacje rodzic-dziecko. Ciężko na negatywnym motywowaniu dziecka przez kary zbudować zaufanie, szacunek i wzajemne porozumienie. To budujemy w rozmowie (burzliwej lub mniej burzliwej), wyznaczaniu granic i rozsądnych konsekwencji, ale przede wszystkim w byciu blisko dziecka. 

Czy ma Pani jakąś radę dla rodziców, którzy czytają nasz wywiad?

Nie wpędzajmy się w poczucie winy i nie stawiajmy się w roli wiecznego oceniania – każdy z nas ma być wystarczająco dobrym rodzicem, a nie idealnym, każdy z nas w emocjach podejmuje różne mniej lub bardziej trafne decyzje. Ważne, żeby cały czas szukać wystarczająco dobrych rozwiązań, ewoluować w roli rodzica i nieustannie budować relacje z dzieckiem grając w gry, rozmawiając, stawiając granice i kochając.  

Dziękujemy za wywiad. Bardzo merytoryczna i przydatna wiedza. Z pewnością wielu z nas takie wartościowe przedstawienie tego zagadnienia pomoże w rozwianiu wszelkich wątpliwości w temacie kar.

A kiedy kolejny artykuł?

Jak Wam się podoba taka forma bloga? Chcielibyście więcej wywiadów z ekspertami z różnych dziedzin? A może macie jakieś propozycje tematów, które Was nurtują i mogłybyśmy poruszyć je na naszym blogu? Chętnie skorzystamy z Waszych wskazówek i jesteśmy gotowe podjęcia się różnych tematów! 🙂 Kolejny artykuł już za 2 tygodnie w urodziny miesiąca – 05.05 o 18:00! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *